Z Mama Cup na ligowe boiska
Zyskująca na popularności inicjatywa Mama Cup początkowo miała być chwilą oddechu. Jednym dniem, w którym mamy – te same, które zwykle stoją przy linii bocznej dopingując swoje pociechy – mogły wejść na boisko. Dla wielu z nich był to pierwszy raz w korkach. I nikt wtedy nie przypuszczał, że dla niektórych będzie to także pierwszy krok do powstania drużyny, regularnych treningów i przystąpienia do ligi.
Wiktoria Łabędzka • 30.12.2025
fot. Piotr Cichowski
To miała być tylko zabawa
Zaczęło się od pytania rzuconego pół żartem – w 2023 roku mamy związane z Lotnikiem Poznań, znanym dotychczas ze występów seniorów oraz szkolenia młodzieży, usłyszały o Mama Cup właściwie mimochodem. Trener Łukasz Lekier, sam będący zawodnikiem, dla którego piłka kobieca była wówczas czymś nieznanym, rzucił pomysł. – Prowadziłem drużynę z bardzo aktywną grupą rodziców. Często podczas gier integracyjnych, udział w nich brały także mamy, więc wiedziałem, że potencjał jest. Stąd, gdy usłyszałem o turnieju, po prostu je zgłosiłem – przyznaje.
Reakcja była natychmiastowa.
– Każda wzięła to za żart. Po chwili jednak uznałyśmy, że może wyjść z tego dobra, fajna zabawa. Naszym jedynym celem było, żeby nie zająć ostatniego miejsca – wspomina Maja Woźniak, mama jednego z zawodników Lotnika występującego w grupie młodzików.
Kilka dni później spotkały się na boisku – na dwóch, może trzech treningach. Liczba ta nie zostaje jasno sprecyzowana ani w rozmowie z trenerem, ani zawodniczkom. Gdy jednak nadszedł dzień turnieju i zobaczyły inne zespołu: – Miałyśmy chwilę zwątpienia, czy to aby na pewno była dobra decyzja. Jak już jednak zaczęłyśmy grać, przyszła mega satysfakcja – przyznaje Woźniak.
Z trybun dopingowały je tego dnia dzieci. Były jedną z najbardziej zaangażowanych grup wspierających zmagania zespołu. Po turnieju żadna z grających tego dnia w koszulce Lotnika mam nie powiedziała: "To było fajne, do zobaczenia za rok". Zamiast tego padły pewne deklaracje. – Dziewczyny zakochały się w piłce. Praktycznie od tamtego momentu, co weekend, mieliśmy takie niezobowiązujące treningi, bo chciały się "doszkalać", żeby później móc też grać ze swoimi dziećmi. Chciały im udowodnić, że one też mogą i potrafią – komentuje Lekier. – Turniej był moją inicjatywą, ale to, co dalej wyszło od nich – dodaje.
Szybko jedne zajęcia w weekend przekształciły się w dwa treningi tygodniowo. Grupa stale się rozrastała, a do trenera zaczęły dochodzić głosy, że grą w klubie zainteresowanych jest kilka bardziej doświadczonych zawodniczek. Z udziałem w innym turnieju, w którym brały udział również zespoły czwartoligowe, pojawiła się kolejna myśl – a gdyby tak zgłosić się do ligi?
– Sporo było przekonanych, że to się nie uda. Że będzie kompromitacja, a my w pierwszym meczu z Piłą [Kobiecy Klub Piłkarski Powiat Pilski – przyp. red.] wygrałyśmy 6:1! – wspomina piłkarka, która wraca do treningów po kontuzji.

Drużyna Lotnika Poznań na Mama Cup 2023 (fot. Piotr Cichowski)
Lotnik Poznań rozgrywa obecnie drugi sezon w czwartej lidze. Do zespołu dołączyły nowe twarze, ale te pamiętające występ w drugiej edycji Mama Cup wciąż są w nim obecne. Część z nich spróbowała swoich sił na pełnowymiarowych boiskach. Pozostałe nie zaprzestały treningów – chcąc nadal czerpać z tego, co najpiękniejsze w piłce. Niezmienna pozostaje również pasja i wzajemne wsparcie. – Dzieci są naszymi największymi kibicami. Chcemy wypaść przed nimi dobrze, bo one naprawdę to przeżywają – komentuje Woźniak. – Moi synowie będąc ostatnio na trybunach chwalili się pozostałym, że na boisku gra ich mama – dodaje Lekier.
Rok później, ta sama iskra
Rok później bardzo podobna historia zaczęła się pisać w Olympique Poznań – klubie z krótszą tradycją niż Lotnik, ale posiadającym już sporą grupę dziewcząt w nim trenujących. Znów propozycja padła od trenera. – Chcieliśmy dać przykład naszym młodszym zawodniczkom. Żeby mogły czerpać wzorce także od swoich mam. Celem było również stworzenie drużyny seniorskiej dla istniejących drużyn dziewcząt, aby dać im perspektywę gry. To jednak w swoim czasie, lecz w tamtym momencie – po prostu wrzuciłem informację o turnieju na grupę. To było nawet bardziej "powołanie" niż zaproszenie. Początkowo mamy były sceptycznie nastawione do tego pomysłu, ale gdy zgłosiła się jedna, potem druga, dalej poszło – komentuje Stephane Wutezi.
Zawodniczka drużyny, która w 2024 rok zadebiutowała podczas kolejnej edycji Mama Cup, Ewa Zabłocka, mówiła wprost: – Nigdy nie grałam w piłkę. Mało tego – nie wyobrażałam sobie, że moja córka może to robić. Teraz jednak widzę, jak wszyscy bardzo się tym cieszą. Jak dziewczyny są niesamowite – odpowiadała zapytana o wrażenia po jedynym z meczów.
Po turnieju część mam naturalnie się wycofała – wiedziały, że to był jednorazowy projekt. Lecz kilka z nich pozostało. Przyszły na kolejny trening. – Zrobiłyśmy dwa, trzy treningi po, a potem okazało się, że one same chcą się spotykać i grać – przyznaje trener i założyciel klubu.
To był moment, w którym wszystko przestało być teorią. Utworzono drużynę Dames, do której szybko zaczęły zgłaszać się kolejne panie, a następnie przystąpiono do rozgrywek. Kilka z mam – jak zaznacza Wutezi – doszło aż do czwartej ligi. Kobiety po czterdziestce, bez piłkarskiego zaplecza, które niekiedy początkowo miały problem z poruszaniem się po boisku. Dziś regularnie wychodzą w składzie seniorek. Choć kadra się zmieniła, zostając zasilona także przez grupę młodszych zawodniczek, te będące w niej od początku wciąż odgrywają ważną rolę. Zadbano również o mamy, które nie widzą siebie w piłce jedenastoosobowej – poprzez prowadzenie osobnych treningów, choć niezależnie od stopnia zaawansowania wszystkie spotykają się co tydzień na jednych wspólnych zajęciach.
I na koniec fragment najnowszego wpisu Olympique Poznań zamieszonego w ich mediach społecznościowych:
Drużyna wielkopokoleniowa
31 kobiet wzięło udział w rozgrywkach 4. ligi – w tym 13 juniorek oraz 6 mam naszych zawodników. Kobiet po czterdziestym roku życie, które pokazują, że PESEL nie gra w piłkę, a gole w lidze strzela się niezależnie od wieku.

Drużyna Olympique Poznań na Mama Cup 2024 (fot. Wiktoria Łabędzka)
Jako autorka tego tekstu pozwolę sobie na krótką refleksję. Mając doświadczenie jako trenerka drużyny złożonej z mam – która wciąż trenuje, choć nie zdecydowała się na zgłoszenie do ligi – podobnie jak przedmówcy podziwiam ich ogromne zaangażowanie oraz pasję rosnącą z każdymi zajęciami. To doskonała przestrzeń do budowania świadomości. Nic w końcu nie odda wysiłku dziecka niż założenie korków i spróbowania swoich sił w podobnych warunkach. Piłka nożna nie musi dzielić na wiek, doświadczenie czy role – potrafi łączyć pokolenia.